Rocznica śmierci Krzysztofa Kamila Baczyńskiego
W piątek, 4 sierpnia br. obchodzono 79. rocznicę śmierci Krzysztofa Kamila Baczyńskiego najwybitniejszego twórcy pokolenia Kolumbów, poety, żołnierza Armii Krajowej, uczestnika Powstania Warszawskiego, podharcmistrza Szarych Szeregów. Z tej okazji na Osiedlu Huty, przy ulicy Baczyńskiego 2 przed tablicą upamiętniającą historyczną postać odbyło się symboliczne złożenie kwiatów oraz zapalenie zniczy. Andrzej Bolewski Prezes Zarządu SBM Sandomierz powitał wszystkich przybyłych na uroczystość oraz poprosił ks. kanonika Marka Flisa proboszcza Parafii Matki Bożej Królowej Polski i św. Jana Kantego o odmówienie modlitwy. Następnie głos zabrali Marcin Marzec burmistrz Sandomierza oraz Paweł Niedźwiedź wicestarosta sandomierski.
Zwieńczeniem uroczystości była recytacja wiersza autorstwa Krzysztofa Kamila Baczyńskiego pt. „Ten czas” przez Barbarę Chmielewską pracownika Miejskiej Biblioteki Publicznej.
Symboliczne wiązanki z kwiatami oraz znicze przed pamiątkową tablicą złożyli: Marcin Marzec burmistrz Sandomierza wraz z Anetą Przyłucką sekretarz miasta, Paweł Niedźwiedź starosta sandomierski wraz z Grażyną Szklarską i Ryszardem Nagórnym przedstawicielami zarządu powiatu sandomierskiego, kpt. Kamil Kucharski z 3. Sandomierskiego Batalionu Radiotechnicznego, Andrzej Bolewski Prezes Zarządu SBM Sandomierz, Barbara Chmielewska pracownik Miejskiej Biblioteki Publicznej oraz mieszkańcy osiedla Huta.
Krzysztof Kamil Baczyński ps. Jan Bugaj podczas powstania związany był z batalionem harcerskim "Parasol", ps. "Krzyś". Poległ na posterunku w pałacu Blanka 4 sierpnia 1944r. w godzinach popołudniowych, śmiertelnie raniony przez strzelca wyborowego ulokowanego prawdopodobnie w gmachu Teatru Wielkiego. Pośmiertnie odznaczony został medalem za Warszawę i Krzyżem Armii Krajowej. Pomimo młodego wieku, poeta jest autorem ok. 500 wierszy o zróżnicowanej treści, jednym z nich jest wspomniany utwór „Ten czas”:
„Miła moja, kochana. Taki to mroczny czas.
Ciemna noc, tak już dawno ciemna noc, a bez gwiazd,
po której drzew upiory wydarte ziemi — drżą.
Smutne nieba nad nami jak krzyż złamanych rąk.
Głowy dudnią po ziemi, noce schodzą do dnia,
dni do nocy odchodzą, nie łodzie — trumny rodzą,
w świat grobami odchodzą, odchodzi czas we snach.
A serca — tak ich mało, a usta — tyle ich.
My sami — tacy mali, krok jeszcze — przejdziem w mit.
My sami — takie chmurki u skrzyżowania dróg,
gdzie armaty stuleci i krzyż, a na nim Bóg.
Te sznury, czy z szubienic? długie, na końcu dzwon —
to chyba dzwon przestrzeni. I taka słabość rąk.
I ulatuje — słyszę — ta moc jak piasek w szkle
zegarów starodawnych.
Budzimy się we śnie
bez głosu i bez mocy i słychać, dudni sznur
okutych maszyn burzy. Niebo krwawe, do róży
podobne — leży na nas jak pokolenia gór.
I płynie mrok. Jest cisza. Łamanych czaszek trzask;
i wiatr zahuczy czasem, i wiek przywali głazem.
Nie stanie naszych serc. Taki to mroczny czas.”
10 września 1942 r.